Łajdak i świnia
Może i obiecałem dać ci wszystko
A jak nie mam to jak mam dać
Niepotrzebnie się miałaś za taką bystrą
Głupią gadkę na serio brać
Toż to wstyd wstyd że aż braknie słów
Wstyd wstyd
I przestań beczeć znów
Że ci czasu nie szkoda na takie myśli
Czy to grzech był czy tylko błąd
Co tak stoisz na schodach daj walizkę
Przecież nas nie wyrzucą stąd
Nie wyrzucą stąd
I możesz jak chcesz mnie o wszystko obwiniać
I ciekawe czy Bóg wybaczy nam
Ty czysta jak śnieg a ja łajdak i świnia
Ktoś pomyśleć by mógł że zrobiłem
To sam że nie było cię tam
Dość tu skromnie jak widzisz
No proszę siadaj
Może dam ci coś jeść czy pić
No to który to tydzień
Och co ty gadasz
Jeszcze prawie nie widać nic
Nie będzie tak źle a ta klitka to szczegół
I tak dłużej tu sam nie wytrzymałbym
Stówkę więcej czy dwie znajdzie się coś lepszego
To się zrobi raz dwa ty nie przejmuj się tym
I wytrzyj ten nos
Nie no znowu zaczynasz
Co nie powiem to źle i płaczesz znów
Nie dowiesz się dziś wolę córkę czy syna
Niech ci starczy że chcę
No już
Spokojnych snów