W połówce orzeszka
Żyłam sobie w połówce orzeszka
Ale działo się też że o rety
On mi był tak do życia potrzebny
Jak sekundnik w zegarku poety
Boże oddaj mu cały ten świat
Każdy kęs i łyżeczkę okruszek
Tylko błagam wyszarpnij go ze mnie
Bo się duszę normalnie duszę
Czy to zjawa była czy cud
W oczach perły miał czy białe znicze
Kto go przysłał diabeł czy Bóg
Kto brukuje te ślepe ulice
A za oknem już wiosną pęcznieje
Już tam cieć szeroko zamiata
A ja wciąż jak De Niro do skroni przystawiam
Zardzewiałego gnata
A ja znowu po zimie znów sama
Podłączona do gwiezdnej kroplówki
I wciąż przy nim bez niego trwam
Licząc osły barany i mrówki
Boże oddaj mu cały ten świat
Tylko wyrwij go z mojej pamięci
Albo sprowadź tu drania na chwilkę
Twoją chwilkę rozumiesz do śmierci
Bo choć znowu choć miałoby ranić
Pogruchotać zaślepić omotać
Choćby szare wrzeszczały wciąż: Nie
Trzeba kochać kochać kochać