Pa, tato, pa
Żegnaj tato ja sobie
Dziś znikam
Bardzo brzydko cię robię
W konika
Tato pa
Tato pa
Pa pa tato pa
Tato pa
Może spotka zła burza
Mnie za to
Więc się na mnie nie wkurzaj
Zanadto
Tato pa
Tato pa
Pa tato pa
Tato pa
To jest łza
Ta plamka
W dużym A
Jak w ramkach
Lecz żem dzielna jest pewnie
Panienka
Więc nadmiernie przeze mnie
Nie pękaj
Tato pa
Pa tato pa
Pa pa pa pa pa
Pa pa pa pa pa
Czas tęsknotę uprzędzie
Z twych rysów
I czasami mi będzie
Dość łyso
Tato pa
Tato pa
Pa tato pa
Tato pa
Wiem że sobie popłaczę
Nierzadko
A ty nie płacz już raczej
Zrób flakon
Tato pa
Tato pa
Pa tato pa
Tato pa
Znów ta łza
Się kręci
Będzie schła
W pamięci
Grosz i serceś pchał tato
W córunię
Co tym listem ci za to
Przysunie
Tato pa
Pa tato pa
Pa pa pa pa pa
Pa pa pa pa pa
Pa pa