4 Pory Rapu
Cztery pory roku snuję plany po kryjomu
Cztery pory roku obserwuje zmiany
Spoglądam na te cztery ściany mego domu
Przez cztery pory roku mój rap jest we mnie schowany
Wymalowany przez naturę tak jak szyby
Na które patrzę tego wieczoru
Pełne wzorów to listopad
Za oknem biały opad rozsypany i błyszczący tak jak brokat
Jak adwokat Szad skupiony na drobiazgach miasta
Które tonie w zaspach
Królowa śniegu paraliżująca ruch miejskiego krwioobiegu
W tobie to kobieto topię smutek jak w wodzie Wenecja
Doba po dobie robię w tobie podoba ma się perfekcja
Szadego przekaz jak nieraz kasa w Las Vegas
Właśnie teraz krąży w miastach
Rapu aromat unoszony
Jak owad tuż ponad ośnieżony asfalt
Cztery pory roku a tu
Cztery pary oczu widzą cztery pory rapu
Przecięci na pół
Między nami stół i różnica tematu
Cztery tysiące nowych ofert demo kopert sterty płyt
Hip hop chłopie na topie bo to po
To właśnie wiosenny świt
Cztery miesiące każdy czekał
Na koncert jak na premie
Premiera w plenerze
Nowe pomysły zabłysły jak flesze na Wembley
Do potęgi entej i więcej ludzi na chodnikach
Życie rozkwita jak pierwszy pierwiosnek
Witam wiosnę
Wiosna to postęp dla ambitnych
Wiosna dobra na bit i rym przy
Spotkaniach
Wiosna oddana w ręce hip hopu
A to tylko jedna pora roku
Budzą się detektory ruchu w mieście
Budzi się Pork budzę się nareszcie
Po mimo ruchów jak Kasparov padłem ofiarą
Gigant kaca jak Kilimangharo
Samotny jak faraon wśród piramid
Delikatnie jak aksamit poruszam ustami
Strzelając cyframi nad utopionymi procentami
Białka jak czerwona oberżyna ranek imprezy finał
Dwa pasy ja trasę naginam a na zewnątrz parna sauna
Wokół tłok jak Chinatown niejedna panna
Szał ciał na słoneczny kompres
Po promenadzie niejedna
Lochnes i jej wyeksponowany kompleks
W okres widoków topless
W te krótkie noce kreowany rap pijany
Zatapiany podeszwami w parujący asfalt
Niesiony echem ponad ulicami miasta
Cztery pory rapu w cztery świata strony
W cztery pory roku projekt skończony
Cztery roku pory cztery rapu kolory
Teraz jesieni walory ten bogaty koloryt
Kiedy myśli tak płyną jak deszcz rynną
To pozory tylko że pusto i zimno jest
Bo w głowie rodzi się tekst
Bo w tobie budzi się quest prowokowany przez deszcz
Powodowany jest wiesz
Przez kres wolnych chwil słodkich chwil
Które płynęły latem teraz dzięki nim tu temat za tematem
Idę patrzę na ten złoto szaro dziwnie mokry świat
Tu zaznacze że jesienny wiatr dla mnie jak brat
W niebo patrzę a rymy w głowie płyną jak ptak od tak
Łażę płaczę piszę
A wokół świat pogrąża się we wczesną ciszę