Wiersz księżycowy
W księżycowy wniknąć chłód
Wejść w to srebro na wskroś złote
W niezawiły śmierci cud
I w zawiłą beztęsknotę
Chciałabym Cię spotkać tam
Tam się przyjrzeć twemu licu
Właśnie dwojga naszych ciał
Brak mi teraz na księżycu
W księżycowy wniknąć chłód
Wejść w to srebro na wskroś złote
W niezawiły śmierci cud
I w zawiłą beztęsknotę
Noc oddycha naszą krwią
Krew podziemną płynie miedzą
Nasze ciała teraz śpią
Nasze ciała nic nie wiedzą
W księżycowy wniknąć chłód
Wejść w to srebro na wskroś złote
W niezawiły śmierci cud
I w zawiłą beztęsknotę
Chciałabym Cię spotkać tam
Tam się przyjrzeć twemu licu
Właśnie dwojga naszych ciał
Brak mi teraz na księżycu
Chciałabym Cię spotkać tam
Tam się przyjrzeć twemu licu
Właśnie dwojga naszych ciał
Brak mi teraz na księżycu
Chciałabym Cię spotkać tam
Tam się przyjrzeć twemu licu
Właśnie dwojga naszych ciał
Brak mi teraz na księżycu