Piosenka o Sąsiedzie
Letni wieczór w miasto opadł, wyfrunęły złote ćmy.
No i znowu tamten chłopak na balkonie vis a vis.
O tej porze staje co dzień, jakby czekał na mój znak
Co to wreszcie mnie obchodzi, więc do siebie śpiewam tak
Pa ra pa,
Pa pa ra pa pa.
Co właściwie myśleć o tym, żeby nie miał taki ktoś
Nic lepszego do roboty, tylko gapić się na złość.
To w ogóle lepsza sztuka, że takiego tylko bić,
Bo piosenkę moją ukradł i bezczelnie śpiewa mi
Pa ra pa,
Pa pa ra pa pa.
Zdenerwował mnie okropnie, to był powód ręczę wam,
Że zaczęłam śpiewać w oknie no i duet wyszedł nam.
Już plotkarki w kamienicy na mój widok kryją nos,
A dzieciaki na ulicy wyśpiewują mi na głos
Pa ra pa,
Pa pa ra pa pa.
Kiedy spotkał mnie na schodach chciałam krzyknąć: "Jak pan śmie!
Co za zwyczaj co za moda i w ogóle mówię nie!"
Lecz bezsilna jest dziewczyna gdy ktoś takie oczy ma.
To właściwie twoja wina, że śpiewamy ty i ja.
Pa ra pa,
Pa pa ra pa pa.