MAM KOLEGĘ Z SIUSIAKIEM NA TACZCE
Świeżo jest ale wszędzie pleśń
Bo to dobry ser
Nogę przełożę przez dres
Ruchał ją tak jak pies
Wtedy świat pięknym jest
Czego jeszcze można chcieć
Wyszurany łeb
I wytarty sens
Zanim skimam to wymyślam sobie sen
Nie ma noc
Nie ma dzień
Nie chce gnić
Ale też, wstawać się
Nie chce
W sedno
Pierdoli mnie że mówią że chujowy jestem też w to
Sex bomb
To jestem tu największą na tym zapyziałym dancefloor
Zagrajcie fajnie to może zatańczę
Szczekam bo w końcu mi jebią kagańce
Idę dopóki nie spotkam się z krańcem
Do oka niechcący wkładam namydlone palce
Ej, tofu miało być z ananasem
Jechać nie się da dziś przez centrum
Dla dobra własnego lepiej wędruj
Oddychać nie da się
Więc cofam to część jest mojego lamentu
Bez nerwów nie umiem
Bo kocham dużo rzeczy
Więc możemy se pogadać o emocjach
Długie białe zęby pośród mroku sieją postrach
Sucha w chuj skóra ale sucho też od środka
Duża w chuj góra ale idę po krajobraz
Wolno sobie sunę no bo kto by liczył czas
Czasem trochę szybciej wtedy Nas Ne Dogonyat
Ide sobie prysnę trochę zimno
Jak mnie boli rzeczywistość
Chowam się za szybką
Nie dotyka wiatr
Nie pójdę spać, to niedobry czas
No bo jak otworzę oko ciemny będzie las
Kiedyś to mi Tatu puszczał tato
Jak jechałem ciężarówką
Teraz tattoo to na własnym ciele mam
Trochę czuję dreszcze, wreszcie
Nie mam poczucia że się mijam z sensem
A tego nie cierpię
Czasem ponoszę klęskę
Ale dużo rzeczy mogę robić jednym kęsem
Mocniej nadepnę
I wracam na Kępę
Mocniej nadepnę
Mocniej nadepnę
TONFA głupcy
Dzieci nieporządku
Para miłych chłopców
Pokaże trochę ząbków
Ying Yang tak jak kubek wrzątku
Daj spokój, życie jak w reklamie
Kupisz taki proszek
To takie dostaniesz, nie kłamię
Jestem chłopaczkiem, jestem prostaczkiem
To co jadłem było prosiaczkiem
Mam kolegę z siusiakiem na taczce
Z deczko
To dzielnicowy raczej
Albo jakiś wafel
To nieznajomy raczej
Tym to się nie chwalę
Tym co się nie żalę
Schowały się fale
Popłynęły żale
Mamy flautę
[scratche]