Płachta nieba [Live]
Rozpostarta płachta nieba
Zawsze daje to, co trzeba;
Przez tę płachtę, pod sam kręgosłup
Prześwituje sama wiedza;
Kiedy zbieram z niej bez wahań
Zwykle trafiam w to, co czuję,
Jeśli mniej premedytuję,
Jeśli mniej kalkuluję w życiu!
Nie muszę tu być, lecz cieszę się,
Gdy czasem jestem,
Gdy czasem jestem
Chociaż nie muszę stąd iść póki co
Też cieszę się,
Gdy czasem jestem z dala.
Ja chcę nie musieć nic,
Bo tylko wtedy
Coś potrafię, coś potrafię
Kiedy nie muszę nic potrafię musieć
Żyć na jawie, żyć na jawie
I uczyć się kochać
Tę płachtę nieba,
Co zawsze daje to, co trzeba;
Przez tę płachtę, pod sam kręgosłup
Prześwituje sama wiedza;
Kiedy zbieram z niej bez wahań
Zwykle trafiam w to, co czuję,
Jeśli mniej premedytuję,
Jeśli mniej kalkuluję w życiu.
W przymusie żyć, to być skazanym
Na marzenia, na marzenia;
Gdy zmuszać chcę kogoś do czegoś,
To chyba właśnie chcę
Przed własnym lękiem uciec;
Ale gdzie tu zwiewać, gdzie?
Na tym świecie i w tym ciele
Gdzie tu zwiewać, gdzie?
No gdzie?
Na tym świecie i w tym ciele
Rozpostarta płachta nieba
Zawsze daje to, co trzeba;
Przez tę płachtę, pod sam kręgosłup
Prześwituje sama wiedza;
Kiedy zbieram z niej bez wahań
Zwykle trafiam w to, co czuję,
Jeśli mniej premedytuję,
Jeśli mniej kalkuluję w życiu!
Gdy muszę kpić, to chyba znak,
Że na to z czego kpię
Sił już nie mam, sił już mi brak;
Ja chyba muszę nie musieć nic
I wtedy wiem,
Co naprawdę muszę, co naprawdę muszę,
A czego nie