Magda
To piszę tej Magdzie że dobrze
Akurat była w wojażach
Że niech gdy wpadnie w przelocie
Do tego spotkania dojdzie
Już taki się kocioł radykalnie groźny stworzył
Dla moich zasad moralnych
Spokojnym krokiem przychodzę do ciebie sennej
Przez progi schody hotelowe pachnące farbą i lizolem
Łazienki fronty drzwi olejne spojrzenia kiepskie z kiepskich okien
Z butelką wódki z zimnym sokiem w skóropodobnej torbie brąz
Spod parapetów krople krop
Wypastowanym krokiem stąpam
Ze wstydem kupiłem kondomy
Jak się czerwony zrobiłem przy ladzie
A jak się patrzyła w spożywczym uważnie
Jak bym był nie wiadomo jaką zdradę targał za sobą i wlókł
Wzrokiem przejrzała na wylot na wskroś
Zebrałem się w sobie i mówię jej sok
A ona że co? A ja sok kurwa miałaś mi podać
Podała to idę Przychodzę do ciebie
I senna mi jawisz się we łbie tajemnic grzesznych
Powietrze pełne pełne i oczy i serce
Dwanaście i dwieście na drugim to piętrze
Przychodzę i jestem i czekam aż wejdziesz
I piję i wchodzisz i jesteś
Dwanaście i dwieście na drugim to piętrze
Przychodzę i jestem i czekam aż wejdziesz
I piję i wchodzisz i jesteś
Nogi mi rozkładała na tej pościeli
Stemplowanej na czerwono hotel
Numer pościeli adres ośrodka właściciela
Zająłem się fałdą poczułem ten zapach
Którym spodziewał się poczuć
Popijam jeszcze
Zająłem się białą bielizną dolną szarą
Fałdą zapach Matko
Magda mówię jej Magda
Na nią wchodzę głaskam
Po głowie po cyckach po piersiach
Jedna zdecydowanie większa
Od drugiej fałda zapach palce zapach
Magda popijam O bożesz ty mój co użyłem
Co się nie w wyobraźni natworzyłem
Scenariuszy pozycji smaków
A ona mi mów że tamto to nie
Bo aż tak to się dobrze nie znamy
Tamto i tamto to nie bo ona ma ambicję
Poważne plany
Dobrą pracę w dobrej firmie
Z perspektywami na awans
Wykształcenie wychowanie
Zasady
A może opowiedz co słychać
To byśmy się lepiej poznali
A nie tak od razu
A nie tak po prostu
Kochamy
To ja myślę że nie tak to wszystko
Inaczej to miało wyglądać
Wychodzę spod Magdy
I widzą ją jakąby najpierw
Jaką ją trzeba było zobaczyć wpierw
Smutna i miękka i brzydka aż strach
I pulchna
Pulchność pulchno ach
A rudy na włosach to farba tłusta
A usta to szminka
A teraz te usta
Zostały w pościeli
Tam tuż obok stempla wytarte
Nie było to warte zachodu
I w ogóle niewiele to warte
Magda zasypia
Biedna i dziwna
Ja piję do końca
I znikam