Miejskie Zoo
Wyleczyłem swoje skrzydła
Które były już dziurawe
Pnę się w górę jak to miasto
A na duchu podnoszą mnie ludzie jak żurawie
Kontakt z ziemią
Jednocześnie trzyma mnie na nogach
Czasem wije się po trawie
Ale nie wbiję na węgorza
Staram się tu widzieć dużo
Choć brakuje czasem dalekiego wzroku
Ludzie mówią „Patrz pod nogi"
No bo sami robią coś na boku
Drapieżne korpoludki
Młode jak obsada w call centerach
Tygrysy biznesu
Nie ma kiedy napić się takiego o Tigera
Rozłożyłeś się jak na wakacjach
Bo już nie masz siły prawie
Pokazałeś cały wachlarz
Ale ludzie mają w dupie go bo ludzie to pawie
Jak te na przystankach po weekendzie
Jak było przesadzone
Skończyło się na mieście rano
A miało wieczorem na gibonie
To miejskie zoo
To miejskie zoo
To miejskie zoo
To miejskie zoo
To miejskie zoo
To miejskie zoo
To miejskie zoo
To miejskie zoo
Każdy chce się tu dorobić
Skumaj i o hajs nie martwić się tyle
By na znaczku fury był rumak
A na butach sobie leżał krokodylek
Chociaż życie to nie bajka
Zawsze mierzyłem wysoko
Możesz na mnie mówić Sancho Pansa
No bo jestem uparty jak osioł
Jakbyś chciała wyjechać do Szczyrku
By odpocząć zgłaszam się na ochotnika
Bo w tym mieście grzechu już po cichu
Czuję jakbym zmieniał się w grzechotnika
Wszyscy chcą robić duże rzeczy
Ale nie latają za tym żeby móc
Też chcę robić duże rzeczy
Więc robię se jaja z tego jak struś
Wszyscy chcą robić duże rzeczy
Ale nie latają za tym żeby móc
Też chcę robić duże rzeczy
Więc robię se jaja z tego jak struś
To miejskie zoo
To miejskie zoo
To miejskie zoo
To miejskie zoo
To miejskie zoo
To miejskie zoo
To miejskie zoo
To miejskie zoo