A kiedy wszystko zgaśnie
Poprzydzielano nam natrętne księżyce
Pomosty świateł przez wiosenną ulicę
Latarki w łukach bram
Łagodne gwiazdy uczepione u okien
W kawiarniach lampki i półświatła półmroki
Przydano nam
I nim wygasną pajęczyny lichtarzy
W ciemnościach naszych inny żar się rozjarzy
Inny zapłonie blask
I będę czytać twoje oczy palcami
I nic nie będzie przed nami za nami
Nic nic nic oprócz nas
Bo kiedy wszystko zgaśnie
To wtedy jest najjaśniej
Najprościej
Modlimy się ustami
Modlimy się rękami
W ciemności
Jesteśmy niewidomi
Tylko sobie wiadomi
To wszystko
Po omacku błądzący
Tylko siebie znający
Tak blisko
Bo ciemność to my sami
Nie ma nic przed nami
Nie ma oprócz nas
I tylko nasze ręce
Nasz dotyk i nic więcej
Nic więcej
Nikt nikomu nie kłamie
Znamy siebie na pamięć
W mroku
To my