Nie Wybaczaj
Złotousta, złotowłosa
Sama nawet i w niedziele
Przy miłości jak przy krosnach
Gdy mnie toczy szał
Nie wybaczaj mi tak wiele
Nie wybaczaj mi tak wiele
Choćbym nawet chciał
Tej zabawy w niebo-piekło tak już nienawidzę
Że sam nie wiem czy to wściekłość
Czy się miła wstydzę
Zagubiona, zapomniana
Choć nam kos wyciągał trele
Wtedy też zapracowana
Gdy już księżyc spadł
Nie wybaczaj mi tak wiele
Nie wybaczaj mi tak wiele
Choćbym nawet chciał
Tej zabawy w niebo-piekło tak już nienawidzę
Że sam nie wiem czy to wściekłość
Czy się miła wstydzę
Odwrócona, Spakowana
Przeźroczysta jak powietrze
Chociaż serce jest jak rana, a na ranie kurz
Wybacz mi to jedno jeszcze
Wybacz mi to jedno jeszcze
Choć nie umiesz już
Tej zabawy w niebo-piekło tak już nienawidzisz
Że dziś nie wiesz czy to wściekłość
Czy się miła wstydzisz
Tej zabawy w niebo-piekło tak już nienawidzę
Że sam nie wiem czy to wściekłość
Czy się z bólu wstydzę