Łańcuch I: Kiosk
Oni są niemili, bo to
Ja jestem niemiły, bo to
Ty jesteś niemiła, bo to (Łańcuch)
Potem społeczeństwo jest niemiłe, bo to (Łańcuch)
Łańcuch, część pierwsza: Kiosk
Oh!
Młodzieniec staje przy kiosku
Kiosk był sytuowany przy dworcu
Graffiti blade na słońcu
Pokrywa zgniłozielonkawy korpus
Opowiem panom, paniom, państwu
O tym jak zacząć zdarzeń łańcuch
Czy to w Warszawie, Wrocławiu, czy Gdańsku
Efekt motyla w wartkim tańcu
"Ma pan dziś może?"
Odpowiedź: "Nie mam"
Kioskarz ma dosyć tego pokolenia
W starej robocie miał złe doświadczenia
Student odchodzi, bo czeka robota w podziemiach
Z samego rana ta potwarz
Czemu mnie rzucił na ołtarz? Kioskarz
Och, ta podła Polska
Drżyjcie klienci sieciówki Oskar
Minutę po drugiej rozjuszony student uzupełnia butlę z ketchupem
Nagle przeklęta klientka zaczyna go nękać
"Czy w tej bułeczce jest gluten?"
Na nim ten szelmowski uśmiech
Taki co ucho lubi łączyć z uchem
Świdruje wzrokiem, mówiąc jej wprost, że
Raczej sałatkę by radził z tym brzuchem
Ona odchodzi z przytupem
"Karma Police", "OK Computer"
Nucąc, nagle ochota na wódę
Wkrótce pod Carrefoura podjeżdża Uber
Trzy i pół gwiazdki? Ale był blisko
Trochę jej wstyd, że popija czystą
I chociaż twierdzi, że nie jest rasistką
Nie ufa tym Saszom, nie ufa Dymitrom
Patrz mi w twarz
Jest jak kamień
Dla ciebie coś znaczyć
Nie znaczy nic dla mnie
Czuję wstręt
Znów cię ranię
Nienawiść jest ślepa
Tak już zostanie