Serpentyny
Prosto z jebanych głębin ludożerca rekin Mitsukurina
Dwa rzędy głów tną jak sierpy kiedy chłystków ubijam
Bogowie zemsty w bani meksyk płynie z pysków strychnina
Teksty przybite gwoździami do ścian jak Chrystus do krzyża
Seryjniak wyżyna twoich idoli w pień
Bez parcia na szkło jak typ co w dupie mu słoik pęk
Wyczuwam zazdrość więc idź się pierdolić jak Tory Lane
Cali na czarno jak symbiot Venoma i Johnny Cash
Mam chory łeb bo nie łatwo być normalnym w tym bagnie
Dario Argento i Fulci mówili o mnie ej padre
Z pożółkłych kartek przy świecach praktykujemy archemię
Wciąż klnę bo skurwysynu ja uwielbiam smak przekleństw
Jak Dexter w oczach pasja gdy patroszę alfabet
Mamy więcej trupów w szafie niż zabrała czarna śmierć
Sram na fame każdy wers rzeczywistość zakrzywia
Poczujesz się jakbyś czytał czarną biblię na grzybach
Kładę dłonie na bliznach bo życie pisze Braillem
Przez gąszcz się przeciskam trzymając wierny bagnet
Mój syjamski bliźniak to nienasycony głód
Zostawiam po sobie zgliszcza i serpentyny słów
Kładę dłonie na bliznach bo życie pisze Braillem
Przez gąszcz się przeciskam trzymając wierny bagnet
Mój syjamski bliźniak to nienasycony głód
Zostawiam po sobie zgliszcza i serpentyny słów
Ej na sumieniu drą ryj wszystkie z siedmiu głównych grzechów
Bez planu B brniemy w głąb ryk słyszę rząd uśmiechu
Te płuca pełne toksyn raczej to nie pomaga w biegu
Długo patrzyliśmy w czeluść ziomki łapią się dziś leków
Tysiące kilometrów słów serpentyn pod te bębny lęki
Wszystkim lękom pozdrowienia ślemy z orlej perci
Gonimy szorstkie wersy nie płyniemy z prądem wierz mi
Tych bezsennych nocy gościem Netflix niebarowe bebły
Siedzę wśród gwiazd niczym Leroy Nimoy
Stilo zostawi Ci pod okiem niczym dibo limo
Wczoraj umarło odkreślam je grubą linią widzą
Na pohybel debilom niby chica chi pomimo
Jeśli nie chcą kminić niech nie kminią tego
Dwadzieścia tysięcy mil te linie płyną z Nemo
Kręci mi to kanoneo zleci kanonada znad głów
Robimy bum niczym Samsung
Kładę dłonie na bliznach bo życie pisze Braillem
Przez gąszcz się przeciskam trzymając wierny bagnet
Mój syjamski bliźniak to nienasycony głód
Zostawiam po sobie zgliszcza i serpentyny słów
Kładę dłonie na bliznach bo życie pisze Braillem
Przez gąszcz się przeciskam trzymając wierny bagnet
Mój syjamski bliźniak to nienasycony głód
Zostawiam po sobie zgliszcza i serpentyny słów
Słowa mnie kują po gardle to se je wypluwam na track
Jak by to ująć jak skalpel dziwka rozpruta jak brandzla
Kundle szczekają ja w odwet mówię o sukach i strach
Zacznę ujadać jak bokser no bo się skończy na palcach
Goddamn Goddamn
Jak się bawić to sztos i robić na siebie
A jak trafi się love to oby forever
Kiedy pudrujesz nos uważaj na glebę
Bo nie będziesz o włos a nie będziesz wiedzieć
Kiedyś miałem ścieżkę w nosie teraz twardo kroczę nią
W lustro powiedziałem jesteś bossem no i proszę o
Jestem i to dzisiaj jest przekleństwem jak i dumą
Kurwy na mnie kurwią suki tulą inni honorują o
Wielu mówi że reto jest be klipy tracki ogólnie pizda
O nawijce to powiedzą że cipy dragi no w kurwę big star
Jak latam po scenie liczę swoje kroki
Już wiem że spora większość panienek jest jak moje oczy puste
Kładę dłonie na bliznach bo życie pisze Braillem
Przez gąszcz się przeciskam trzymając wierny bagnet
Mój syjamski bliźniak to nienasycony głód
Zostawiam po sobie zgliszcza i serpentyny słów
Kładę dłonie na bliznach bo życie pisze Braillem
Przez gąszcz się przeciskam trzymając wierny bagnet
Mój syjamski bliźniak to nienasycony głód
Zostawiam po sobie zgliszcza i serpentyny słów