Jeden dzień na raz
Jak żyjesz Reno? Dopowiadam niedopowiedzenia
Siedzę i pachnę jem coś do jedzenia
W sumie to jest pięknie tak żyć
Tylko czekam aż w kraju nie będzie trzeba tak pić
Kelnerka łachę robi zła że iPhone'a spłaca tutaj w kaca
Wynajem drogi no trudno bez łachy zabieram napiwek z tej tacki
Żule za to zaparkują mi furę z pięć razy
Czysty brudny hajs kusi znów
Bida nie dusi już fifty fifty
Ubrania i sok jak Juicy Juice
Świeżo wyciśnięte życie na compaktach
Siędzę myślę w klapkach jak tu jeszcze dziś się napchać
Nie ma co myśleć więcej
Leciał Zaucha pstryknąłem do bitu
Przyszedł kelner no to proszę sto gramów zmrożonej substancji
Nie proszę Pana nie jestem wegetariański moc jest z nami
Z wypłaty chuj z rożna dzik tak to można żyć
A nie sam brokuł i woda nie prowadzę bloga o szamie
Mam tagi w blokach na ścianie a z warzyw co dnia weed
Lubie mieć czyste działo i ognia BIC
Zamówie se flaszkę bo stać mnie
Było źle jest dobrze
Wiedziałem że to w końcu się zacznie
Zjem coś smacznie
Bieda dawno mi zbrzydła
Zobacz lecę choć system podcinał mi skrzydła
Nie ważne pewnie dziś wyoląduje na najbie
Co kraj to obyczaj więc pewnie coś chlapnę
Dziadek mawiał że trzeba zawsze zakąszać
Lorneta i meduza mam też trawkę na jointa
Tak to wygląda jak babery przez okno
Były czasy cały czas afery za mocno byłem głodny przeżyć
Nie raz się zjadłem ze wstydu tera mam relaks a problemy mam z tyłu yo
Bułki z szynką i schabowe nie pierogi bez glutenu
Sushi wali rybą jak na klatce idz weź to powiedz sąsiadce
Po gadce poznać to naprawdę kumpel
Towar z pewexu zachód kusi brat wurstem
Stojąc przy furtce coś jakby brexit
Marzy nam się ucieczka jak za małolata z lekcji
Wariant polewki e bombel nie śpij
Przyspieszaj ale powoli po co te nerwy
Chcemy być perfekt
Chcemy być sobą z niewyspaną głową do korpo robo
Ty w sumie noszę miliard w rozumie
Dlatego z debilami ciężko mi się porozumieć
Weź schowaj swój chrzan nie robimy ćwikły
Biznes maraton ja nie cierpię gonitwy
Maruda ha ale lepszy niż Judasz
Mam taki plan
Że to musi się udać