Z kim ci będzie tak źle jak ze mną
Oszukiwałeś mnie dręczyłeś mnie
Na każdą prośbę mą odpowiedź miałeś jedną nie
Może to lepiej po co dłużej grać
Gdy polska kuchnia i to ciało cię przestało brać
Byliśmy zbyt sentymentalni
Krótko przeciąłeś ten głupi melodramat
Nad miastem świt na stole kwit z chemicznej pralni
Z krótkim dopiskiem odchodzę odbierz sama
Z kim tak ci będzie źle jak ze mną
Przez kogo stracisz tyle szans każdego dnia
Kto blady świt noce bezsenne
Tak ci zatruje jak ja
Przez kogo w pół się golić przerwiesz
Na deszcz wybiegniesz zarośnięty zły
Kto będzie zdrowie miał i nerwy
Na takie zero jak ty
I w którym z miast przy której z dam
Tak będziesz cierpiał będziesz taki całkiem sam
Jak zagrać chcesz kolejną z ról
Kto się da nabrać na twój ból
Z kim tak ci będzie źle jak ze mną
I kogo rzucisz tak jak mnie któregoś dnia
Kto będzie czekać w noc bezsenną
Bo już nie ja
A w końcu zerwać z kimś zwyczajna rzecz
W końcu ja pierwsza dawno chciałam ci powiedzieć precz
Mógłbyś się kąpać albo jeść mój chleb
Mnie żadna siła wyrzuciłabym na zbity łeb
W końcu pal sześć nie jestem winna
Że byłeś taki że nie byłeś w moim stylu
Twój beret basque twych oczu blask zabierze inna
Lecz nim zabierze pomyśl chwilę
Z kim tak ci będzie źle jak ze mną
Przez kogo stracisz tyle szans każdego dnia
Kto blady świt noce bezsenne
Tak ci zatruje jak ja
Przez kogo w pół się golić przerwiesz
Na deszcz wybiegniesz zarośnięty zły
Kto będzie zdrowie miał i nerwy
Na takie zero jak ty
I w którym z miast przy której z dam
Tak będziesz cierpiał będziesz taki całkiem sam
Jak zagrać chcesz kolejną z ról
Kto się da nabrać na twój ból
Z kim tak ci będzie źle jak ze mną
I kogo rzucisz tak jak mnie któregoś dnia
Kto będzie czekać w noc bezsenną
Ty wiesz że ja