Wracam do gry
Eee, SPZ wraca znowu do gry
W celi spędził parę tysięcy dni
Prosto z ulicy wchodzi na sam szczyt
Ej-ej-ej-ej wychodzę z puchy i robię swoje
Psy myślały, że to mój koniec
W magazynku mam jeszcze naboje
I się kundlu roboty nie boję
Pah, pah, pah, celuję w głowę
Osiem strzałów prosto w łeb
Ha, ha, ha, pluję im w mordę
A oni mówią, że pada deszcz
Jestem lepszą wersją samego siebie i rozjebię bank
Każdego dnia, byku, codziennie dziękuję sobie za to co mam
Fałszywych ludzi omijam, bo nie chcę słuchać tych kłamstw
Jak nie wiesz, co to jest przyjaźń, to w końcu zostaniesz sam
Kiedyś znałem sukę
Ćpała co drugi weekend
Teraz pięć razy w tygodniu
I co chwilę z innym typem
Ona nie chce pracy
Ona nie chce dziеcka
Ona chce Gucci'ego
Ona chce Rolеx'a
Eee, SPZ wraca znowu do gry
W celi spędził parę tysięcy dni
Prosto z ulicy wchodzi na sam szczyt
Ej-ej-ej-ej
Eee, SPZ wraca znowu do gry
W celi spędził parę tysięcy dni
Prosto z ulicy wchodzi na sam szczyt
Ej-ej-ej-ej
Mam ten sznyt (cały czas)
Chcę-chcę ten kwit (cały czas)
U mnie si, wszystko gra
Nie dawali mi już szans
Każdy z nas ma swoją drogę
Każdy sobie rzepkę skrobie
Jak coś mówię, to tak robię
Mordy skaczą za mną w ogień
Spokojnie
Bo co ma pływać, to nie utonie
Spokojnie
Wchodzę na szczyt i biorę to, co moje
Po kawałku sklejam życie
Bo się trochę rozerwało
Kręcę sobie tak jak DJ
Teksty piszę, robię siano
SPZ, wołają, SPZ
Major SPZ
Ludzie tu znają mnie
Jeśli wierzysz, że się uda
To dociśnij jeszcze bardziej
Czasem droga bywa długa
Nie poddawaj się na starcie
SPZ wraca znowu
Eee, SPZ wraca znowu do gry
W celi spędził parę tysięcy dni
Prosto z ulicy wchodzi na sam szczyt
Ej-ej-ej-ej
Eee, SPZ wraca znowu do gry
W celi spędził parę tysięcy dni
Prosto z ulicy wchodzi na sam szczyt
Ej-ej-ej-ej