Obrońca życia
Mam lat trzydzieści mama jest księgową
Ja lubię żarty o kupie i sikach
Bawię się misiami lalkami i sobą
Słucham 2Pac'a a walę do słoika
Razem z kolegą bawię się ptaszkami
Pośród poduszek gdy mama haftuje
Jestem na rencie obłożony lekami
Uczę się i uczę nigdzie nie pracuję
Panie doktorze będę z panem szczery
Dzięki za żółte papiery
I tylko mama gdy mnie na tym nakrywa
Zawsze powtarza „diagnoza prawdziwa"
Gorliwie wierzę że Jezus mnie strzeże
On dał mi życie bo ojca nie znałem
I głos w mej sprawie przed Bogiem zabierze
Gdy ujrzy ile dla niego zdziałałem
Zdiagnozowano u mnie paranoję
Shizo i patostany cyklofrenne
Czasem mi odbije i trochę nabroję
Żółte papiery są wtedy bezcenne
Panie doktorze będę z panem szczery
Dzięki za żółte papiery
I tylko mama gdy mnie na tym nakrywa
Zawsze powtarza „diagnoza prawdziwa"
Kiedy projektuję kolejny transparent
I wyobraźni swojej puszczam wodze
Jestem sumieniem i Jezusa darem
I tylko czasem obejrzę się w trwodze
Czy mi przez ramię anioł stróż nie patrzy
I czy w tę warto dziecinadę wierzyć
Czy wyrzut sumienia cokolwiek to znaczy
Gdy się do naszej drużyny należy
Panie doktorze będę z panem szczery
Dzięki za żółte papiery
I tylko mama gdy mnie na tym nakrywa
Zawsze powtarza „diagnoza prawdziwa"