Studium zagubionych dusz
Dął wiatr i zdmuchnął mu z oczu ślepy kurz
Z pomocą ściań i znaków zaczął powoli piąć się jak bluszcz
Miasto wciąż słało drogowskazy których nie widział jako tchórz
Bo szedł za pasją w klarowny szlak zmieniał się w rok burz
Wskazówki czytał pojawił się niejeden anioł stróż
By w końcu w plątaninie śródmieścia pośród szarych kałuż
Dotarł do Studium Zagubionych Dusz