Kolejny level 3
Jak Mohamed Ali - winning mode
Kminy na bani - kill em all
Jeden z ostatnich co nie demon
Bo wolę brak famy i wolność
Znowu tu policzę to co nie do wyliczenia
A to bo liczę na siebie a nie policealne
Atuty dodawania sum a w sieci
Sporo ich mam nieraz bo nie mogę wytrzymać
Tego taniego pierdolenia
Wena nie doskwiera mi a skacze
Z tematu na temat
Wykonując operacje na potencjale mnożenia
Mam wyjebane na schemat i wychodzę poza ramy
Tak jak za duże płótno i stany
Tak jak za dużo szlug poskręcanych
Tak jak za dużo procesów na pececie starym
Jak w lecie szpary albo to co po bokach ze
Względów pojebanych nie można używać nazwy
Sobie robię nowy pop, nowe rapsy
Ale to nie Boże Narodzenie więc
Nie dodawaj mi nigdy przydomku gwiazdy
Nie porównuj do w proszku tamtych
Tu co drugi jest ćpunem
Choć cały czas myśli, że eksperymentuje
Idzie na dno dno
Nie wie co czuje ja idę na front flow
Rzucam jak proch w glock
Strzelam do kurew i w górze las rąk wciąż
W tłumie bo gram wpadamy z bombom #jedensquad
Silvuple ale wyjebane mam na minimum wage
Olewam bagna czuję znów chęć
Żeby coś nagrać napisać tekst
Głodny na maxa jak Wini znów jem
Kiedy mówili mój limit już jest
Wtedy wkurwili tu w chwili w chuj mnie
Potem liczyli że minie mi fejm
I minie mi złość i
Minie mi mina naminowanego araba
Którego każdy olewa
W tłumie ginie ale nadal ma na
Imię Jeden a na drugie
Że wybuchnie zaraz wtedy będą
Bili brawa w chwili
Albo płakać za raperów których
Rozjebała fala uderzeniowa
Będą to w furze katować
Na murze buzie tagować
Ja muszę muzę ratować
Ogarniać dusze co poza zasięgiem są nie
Widzą tego co piękne dookoła
Tylko ten cash cash
Lajki i fejm jebac to rozpierdole grę
Muszę, muszę nie mam opcji innej, bo
Ciągle widzę cały syf dookoła
Nie mam ochoty juz zyc tym i wyścig olać
Musze, musze to w sobie zabić
W świecie gdzie rządzi nienawiść
I dragi i zawiść, pierdole takich
Dla wszystkich wrogów uniesione w górze fucki
Na bloku jak Mojżesz bo wszędzie
Wokół ciągle płoną krzaki
Bez historii to nie ma nas
Pewnie stoisz i nie badasz jeszcze powiesz
Że nie powinniśmy tego robić ale hajs
Sam się nie zrobi a ja
Mam dwadzieścia pięć lat
Dalej na pętlach kładę rymy
Żeby ten talent dopieszczać
A minuty lecą za minutami
A to najwyzszy czas, zeby miec cos
Nie śpię od lat zeby jesc tort
Nie byłem tak głodny przez to
Czuje jakbym miał do rozjebania świat
W którym żyje większość
Tak jak pesto rimini weź sobie lini większość
Wpierdol i się nie myli ten co nie robi nic
Wiesz to to zwiększ sobie limit na pewność
Bierz broń i leć po nich tak jak Escobar
Nie wiem czy wiesz ale tez w to gram
Niejeden w branży już przez to padł
Trzeba mieć coś czego leszczom brak
Znaleźć moc kiedy większość pcha
Cie w dół, nie ma wsparcia znikąd
Idź w chuj, zapamiętam ci to, szmato