Erudyta
Niby życie trzymasz w ryzach
Ale to puste kartki
Chciałbyś coś tam napisać, ale brakuje farby
Coś piszą w periodykach, ale to złudne prawdy
Z reakcją mimetyka, tu wyglądasz jak każdy
To ekwilibrystyka, na planach awangardy
Gdzie każdy erudyta, z fotela lub kanapy
Lepiej posłuchaj Ty tam
Tych faktów arbitralnych
A jak tego nie chwytasz
Znaczy dalej od małpy
Koryfeusza witaj, wyśpiewa Ci te psalmy
Wie dobrze o co pytasz
Twój umysł także zjadłby
Po nim tego nie widać mimo sporej nadwagi
Tłumacząc, że życie jest lekkie
Go nie poradził
Nim los Ci skrzydła przetnie
Musisz sobie poradzić
Wielu ma rady przednie, jednak wolą po radzić
Rady przed? Nie nawet sobie nie dali
Chcesz zmienić przebieg? To na
Działania pora dziś
Lecz nie dawaj mi ra-a-ad
Sam sobie radę da-a-am
Tak robię tu od la-a-at
Chcesz wejść na wyższy poziom? To schody
A nie winda
Możesz iść łatwą drogą, ale dobra jest inna
Chcesz pędzić jak samogon
Choć wolisz stare wina
Więc gonisz tu sam ogon, w oddali stale finał
I nie Uroboros to, raczej mała psina
Ci, co mówią sporo wciąż
Przeważnie chała w czynach
Idź i szanuj słowo
Choć dzisiaj to stara kmina
Kicz i bubel robią sos
Lecz to nie nasza wina odkąd pamiętam
O wszystko się muszę sam starać
Co jest z tą karmą
Która to już moja sansara?
Czuję, że zbliża się ten moment
Zmienię stan zaraz
Skupienie rośnie co dzień
Bo muszę być jak skała
I grać nadal w miejscu
Gdzie nadal strach włada
I zakładam, że będzie tak na bank za lat
Kolejnych szmat
W zamian daję ten rap dla mas
By zmienić świat, nadać barw, parę wad złamać