Jechali cyganie
Jechali cyganie lasem borem
Nocą świtem rankiem i wieczorem
Zostawiali ślady kół na drodze
I czerpali w wiejskich studniach wodę
Zostawiali blask swych czarnych oczu
Co się w serce tak jak pierścień toczył
Zostawiali pieśni łez korale
Jechali dalej dalej jechali dalej
Gdy stanęli w lesie na polanie
Do wsi z wiatrem przylatało granie
Późną nocą tliły się ogniska
Psy szczekały w dali na urwiskach
Przyszli do wsi zmrokiem ze skrzypcami
Płynął skoczny czardasz aż do rana
A cyganka karty rozłożyła
Jeśli zechcesz powie to co było
To co będzie też zobaczy w kartach
Powie ci co życie będzie warte
Stali wiejscy chłopcy pod ścianami
Płynął czardasz pomiędzy malwami
Płynął czardasz ze skrzypiec cygana
Noc patrzyła w strunach zakochana
Wlewał serca czar pieśni jak wino
Wirowało z wiatrem słowo miłość
A o świcie gdy zamilkły struny
Brzask zapalił dal słoneczną łuną
Malwy w słońce odwróciły kwiaty
A cyganka zgarnęła swe karty
Stary cygan poszedł ze skrzypcami
Polną drogą lasem bezdrożami
Tylko we wsi pomiędzy malwami
Został biedny czardasz zabłąkany
Tylko we wsi pomiędzy malwami
Został biedny czardasz zabłąkany
Stary cygan poszedł ze skrzypcami
Jechali dalej dalej jechali cyganie