Chowam dłonie w twarz [Album]
To nie może być tak jak wydaje się
To chyba magia, chyba śnię
Nie chcę się zbudzić, nie chcę patrzeć na ludzi, jestem sam
A jakby stu dziś wystawało z ciemnych bram ulic moich miast
Nie chcę się gonić, nie chcę spaść
Janek, skończ pierdolić, że zatrzymałeś czas
Wszystko, co za nami znasz, na to, co przed nami patrz
Nieważny cały ten hajs, chcę święty spokój i tak
Może nie ten plac, nie ten park, nie ta szkoła
Może gdyby nie te mordy poznane przy gibonach
Może gdyby nie to, więcej oleju w głowach
Miliony przed nami, miliony po nas
Te same problemy, ten sam zestaw porad
Ten sam zestaw pytań, przyjaciel podpora
Dzisiaj dokument, wczoraj supеr nova
Szyby niebieskie przy tеlewizorach
Oczy niebieskie, Niemiec czy Polak?
Żydowskie korzenie, skurwiel czy rodak?
Naprawdę tak sądzisz? Jest mi Cię szkoda
Odpalam piwko, otwieram gibona
Chowam dłonie w twarz
Nie chcę, byście mnie widzieli, jeszcze bardziej nie chcę widzieć Was (chowam dłonie w twarz)
Chowam dłonie w twarz
Nie chcę, byście mnie widzieli, jeszcze bardziej nie chcę widzieć Was
Może jest tak jak wygląda, nie jest źle
Zgodnie z życzeniem, kolorowy sen
Słyszę budzik z kolejnym dniem, ludzie różni, nigdy sam
Ciągle do przodu pcham ten bagaż, który każdego dnia
Upycham nogą, bym ciągle poziom trzymał, nie zwalniał, trzymał dystans
Gaz na równi z podłogą - pełna pizda
Każdy dzień jak freestyle, rozpalam jak iskra
W żółtej koszulce mistrza
Cisza nie przejdzie, to moja chwila, to płynie mi w żyłach
Cud, malina, miód, cytryna, sól, Tequilla, kokaina
Taka ochota, jaka chwila
Jaka Polska, taki klimat
Wchodzę pod górę jak Syzyf, powoli jak ślimak
W zasłonach dymnych kłębi się chillout
Znowu odpływam
Smoke cheeba, cheeba, smoke, smoke cheeba, cheeba
Smoke cheeba, cheeba
Smoke cheeba, cheeba, smoke, smoke cheeba, cheeba
Smoke cheeba, cheeba
Chowam dłonie w twarz
Nie chcę, byście mnie widzieli, jeszcze bardziej nie chcę widzieć Was (chowam dłonie w twarz)
Chowam dłonie w twarz
Nie chcę, byście mnie widzieli, jeszcze bardziej nie chcę widzieć Was
Wszystko, co zapłonie, to w końcu wystygnie
Unikam wzroku, zamiast oczu sygnet
Błyśnie, od kiedy źrenice to sekret
To ostatni kamień na dłoni jak serce
Może gdyby nie te blanty i rozmowy o niczym
Nie spalili i nie spalibyśmy obok tamtej nocy
Nie wykrzyczeli prawdy i nie usnęli w ciszy
Nie scalili i nie stali się dla siebie znowu obcy
Mijam różne obrazki, a nie widzę różnicy
Mali chłopcy ciut za szybko stali się dorośli
Tu, gdzie można mieć wszystko, ale pozostać z niczym
Nie oglądam się za siebie, ani wiadomości
Smoke cheeba, cheeba
Za wszystko, co rozpala iskry
Smoke cheeba, cheeba
Jebać policyjny system (jebać policyjny system)