wszyscy chorzy
[Intro: Miły ATZ]
Hodak, Miroff, Bober, ATZ ATZ, yo, yo
[Zwrotka 1: Miły ATZ]
Chętnie bym trochę pożył
Desperacja się mnoży w mojej głowie, kiedy dookoła wszyscy chorzy
U mnie wszyscy zdrowi, każdy z nas się głowi, czy to już czas by umierać czy wszyscy gotowi
Nad głowami świst kul, w oczy zerka mi śmierć
Ale u mnie wszystko cool, kiedy wlewam w siebie ćwierć
Spode łba zerka parkingowy cieć, spojrzenie szorstkie jak sierść, lat około 75
To nie mój state of mind, wierzę że przetrwam to
Przed sobą życie mam i wierzę, że też masz ziom
Studio to mój dom, także mam home office
Okupuję schron, czekając na plon
Obraz czy opis, chciałbym polatać jak dron
Pozostaje gruz, boli mnie każdy nowy news
Nie puszczam pary z ust, bo za ścianą puszczy mróz
Futurologa wzrok dostrzega w osi czasu gdzieś potomka pierwszy krok
[Zwrotka 2: Marceli Bober]
Nie mam przerwy od roboty
Z chęcią trochę bym pożył
Skoczył, kupił coś w nocnym, wyjebał trochę floty
Więc ślę zbereźne emotki do mojej lovely idiotki
Ona proponuje rozwiń, a dobrze wie, o co chodzi
Jak kwiat bez wody - muszę odżyć
Bez radości tnę gałązki
Jak kwiat bez pszczoły stał się oschły
Lepiej rozpyl feromony, a nie przynosisz choroby
Pół biedy jak tyczą głowy
Względnie na to odporny
Miałem relację toxic
Na książce kruszysz topy, to rozdział pulmonologii
Twój oddech jest moim, szeptamy "keep going", dlatego dalej będę to robił
Błahe są twoje wyroki, wy mentalne obiboki
Każdy chce być boski, tylko z nadejściem wiosny
Seksowny i rozkoszny, nie umie jej odmówić, sam zdejmuje spodnie
[Refren: Miły ATZ i Hodak]
Chętnie bym trochę pożył
Desperacja się mnoży w mojej głowie, kiedy dookoła wszyscy chorzy
U mnie wszyscy zdrowi, każdy z nas się głowi, czy to już czas by umierać czy wszyscy gotowi
Chętnie bym trochę pożył
Desperacja się mnoży w mojej głowie, kiedy dookoła wszyscy chorzy
U mnie wszyscy zdrowi, każdy z nas się głowi, czy to już czas by umierać czy wszyscy gotowi
[Zwrotka 3: Hodak]
"To nie ten czas by umierać" śpiewa Billie Eilish
To na pewno nie teraz, nie ma co się martwić
Dzwonię do managera zwykle w poniedziałki
"Abonent znów nie odbiera" słyszę od sekretarki
Jest piątek to może melanż, wokół same parki
Dzwonią ziomale: "Wybijasz z nami na single party?
"Nie widzę siebie w tym" mówię po chwili do słuchawki
Ja tak jak Filip i Dawid dziś nie wychodzę z wanny
Nie chcę się bawić, pierdolę dragi
Chcę trochę pożyć, ale za nic nie wyjdę z chaty
Nie przez choroby ani stany lękowe w bani
Tak do soboty snuję plany i przeglądam loty