Mury
To potłuczone lustro nie znaczy że się otworzyłem
Trudno mi się wyrazić a to cholernie zawiłe
Więc gdy się na Ciebie wkurwiam robię się cały złoty
Bo milczę odgradzam murem nie mam na nic ochoty
Czuję białą gorączkę więcej mnie ignoruj
Już na to rzygam zamykam się w drugim pokoju
To znaczy
Widzisz
Przez nerwy zapomniałem że mamy jeden pokój
Idę w przeciwległy kawałek
Przez Ciebie te rany na mnie sięgają tak wolno
Chce zasnąć bo brzydzę się Twoją obecnością
Nie wiem jak mogą nas w ogóle dzielić takie bzdety
Będę egoistą jakiej bym nie miał kobiety tak
To chcesz powiedzieć ale ja już nie słucham
Poczuj się jak ja gdy każda moja prośba jest głucha
I nie potrzebuję ścian ani kilometrów
By czuć się daleko i za murem przeszkód
Kiedyś znajdę dla nas dom
Z wielkim oknem na świat
Znowu zaczniesz ufać mi
Nie pozwolę Ci się bać
Kiedyś wszystkie czarne dni
Obrócimy w dobry żart
Znowu będziesz ufał mi
Znowu
Jak to jest w ogóle możliwe że mamy wrogów
Ciągle się tylko uśmiecham i nie złorzeczę nikomu
A muzyka to muzyka i w niej moje zuchwalstwo
Nie powinno sprawiać że mnie darzysz pogardą
Czemu się tak zmieniamy i już nie dogadujemy
Bracie walczyłbym o Ciebie bez nogi i ręki kiedyś
A teraz ciągle wypluwany jad
I cały czas szary świat trawi nas i każdy jest sam
Odgrodzeni murem potrzeba buldożerów
By zburzyć zawiść co wyrosła niewiadomo czemu
Nie wiadomo kiedy czy to własne kompleksy
Czy postrzeganie bliskich w stylu ja chcę być lepszy
Już tyle czasu nie dałeś mi znaku
Że póki żyję do póty będę miał zawsze przyjaciół
A przynajmniej jednego może to nie był twój wybór
Ale my już nie biegniemy razem w tym wyścigu
A szkoda
Kiedyś znajdę dla nas dom
Z wielkim oknem na świat
Znowu zaczniesz ufać mi
Nie pozwolę Ci się bać