Spójrz i Powiedz
Jestem ze skóry paru organów z krwi i kości
Do tego jeszcze dołóż miliony zbędnych emocji
I czasem mnie poniosą nerwy i proszę wybacz
Jak spotykasz się z moim krzykiem co nie daje ci życia
Ja słyszę szepty te w mojej głowie i
Cokolwiek mają na myśli ciągle się boję ich
Chuj ze spokojem nie mogę zostać wolny
Gdy psychika jest słaba jak polska podczas wojny
I sorry muszę połączyć teksty z kartką
Ja nie jestem robotem jak krs i buckshot
Przepraszam bardzo za to że jestem zły
Już żaden z wyrzutów sumienia nie daje mi żyć
Moja duma pewność siebie chcę zasnąć już
Pewnie nie wiesz jak to jest gdy te słowa tracą puls
A ty powiedz że jesteś lepszy
Ja mam za mało kartek bitów i czasu by to wszystko streścić
Powiedz mi w twarz że nie jestem już wart tego świata
I patrz jak mój domek z kart się rozpada
Przeszkadzam przepraszam przewracam się znów
Nie mam asa w ręku żeby spłacać ten dług
Powiedz mi w twarz że nie jestem już wart tego świata
I patrz jak mój domek z kart się rozpada
Przeszkadzam przepraszam przewracam się znów
Nie mam asa w ręku żeby spłacać ten dług
Nadal piszę słowa co mógłbym użyć w testamentach
Jestem tak spłukany że nawet na śmierć mnie nie stać
Wiesz? Jestem pustym paranoikiem
Bo tylko czasem płynę z bitem bo czasem piję w weekend
Idę prosto powiedz że to pewna droga
Chociaż moja ścieżka to jest jak zdrowia
W paru tekstach mam że moję serce
Ma zmutowany głos i podpowiada źle coraz częściej
Skreśl mnie bo nie używam cudzych słów
Nawet stwierdzenie że jestem wrzucam w cudzysłów
A twoje słowa? Od dawna mam już w chuju rozumiesz
I zadaj kopa bo ja już nawet bólu nie czuję
W sumie najlepiej wyjść nie wiedzieć nic
To jest jak powrót do domu gdzie nie czeka na ciebie nikt
A ty powiedz że jesteś lepszy
Ja mam za mało kartek bitów i czasu by to wszystko streścić
Powiedz mi w twarz że nie jestem już wart tego świata
I patrz jak mój domek z kart się rozpada
Przeszkadzam przepraszam przewracam się znów
Nie mam asa w ręku żeby spłacać ten dług
Powiedz mi w twarz że nie jestem już wart tego świata
I patrz jak mój domek z kart się rozpada
Przeszkadzam przepraszam przewracam się znów
Nie mam asa w ręku żeby spłacać ten dług
Pierwsza kreska faluje jak morze w kolorze
No i będzie dopóki los nie pozwoli odejść
Druga jest prostą równoległą
I pewnie się znajdzie ktoś kto będzie mógł ją przeciąć
I co z trzecią? Trzecia jest krótką i prostą
W tej kswesti masz wybór zduchnąć czy wciągnąć
Czasem kieruję mną złość i pusta nienawiść
I jak po trzeciej ta pierwsza zmienia się w falę tsunami
Nigdy nie było łatwo i nie jest nie będzie
I co ja mam powiedzieć gdy każdy rozkłada ręce
I wiesz kiedyś wezmę ze sobą słuchawki
Zjebaną mp trójkę ulubione kompakty
I wyjdę z chaty wiedząc tyle że nie wrócę
Pozostawiąc to usłyszysz na youtube
A ty powiedz że jesteś lepszy
Ja mam za mało kartek bitów i czasu by to wszystko streścić
Powiedz mi w twarz że nie jestem już wart tego świata
I patrz jak mój domek z kart się rozpada
Przeszkadzam przepraszam przewracam się znów
Nie mam asa w ręku żeby spłacać ten dług
Powiedz mi w twarz że nie jestem już wart tego świata
I patrz jak mój domek z kart się rozpada
Przeszkadzam przepraszam przewracam się znów
Nie mam asa w ręku żeby spłacać ten dług