Wiń siebie
Chcę flotę i gablotę na robotę jestem chętny
Trzeba tyrać na te polskie złote i zacisnąć zęby
Te kwotę ok liczyć nie dupa w fotel z niczym
Nie pomoże totolotek potem głupa rżniesz z ulicy
Co nic nie da bieda jesteś winien sam
Bo ziomy krecha banknot czeka Cię bagno
Tyra za minimalną tragikomedia Darwin
Nie masz wyboru bierz wiesz praca nie hańbi
Miałeś swoje 5 minut żeby mieć ten Polski sen
Olałeś pomocną dłoń skreśliłeś wszystko
Kradłeś ćpałeś ziom traciłeś grunt i tlen
Nic zjadła rzeczywistość a towarzystwo
Przykro że tak wyszło nie dała przykładu matka
Zajebałeś przyszłość meldunki na psach
Widać smutek kiedy patrzysz nam w twarz
Bo z jednej strony ziomek z drugiej strony lustra kłamca
Będę martwym przykładem że zdobywasz to co chcesz
Ale jak nie mieć zadrapań ocierając się o śmierć
Bez mydlenia oczu za błędy tu winię siebie
Chociaż z plamą na honorze jednak czyszczę atmosferę
Moja droga się skraca z każdym spalonym mostem
Jeśli sam tego nie przejdę to poniosą mnie emocje
Światło w tunelu już często go tutaj nie ma
Sam często miałem świecić przykładem
Jeszcze zanim wyjdę z cienia
Wciąż mnie nie kręci chodzenie w stadzie mrówek
Za swą myśl że coś się święci bo na to pluję
Patrzę tylko na własne błędy bo chcę szacunek
Nie mów mi kurwa co jest trendy bo mam to w dupie
To mój orszak nie wyjdę przed szereg
Wbijam chuja w to nim w końcu mają w tym interes
Jesteś bez winy to pierwszy rzuć kamieniem
Ja trafię w samo sedno jeśli rzucę go za siebie
Yo znowu dałeś dupy a potrafisz srać się jeszcze
Łykną tanie bzdury przestaje was trawić leszcze
Śmiecie zostaną zawsze już kurwa sami
Wszędzie karmieni kłamstwem i sucharami
Wchodzę i co jest nie powiesz Boże ej co za bezsens
Jeden chce a nie może drugi może a nie chce
I że komuś gorzej powiesz że chujowy jesteś
To podpowiedz sobie chłopie co żeś zrobił wcześniej
By być lepszym teraz i pieprzyć schemat
Źle ci leży ten rap ciężko przejrzeć muszę skreślić zera
Jeden zero miałeś przyjaciół lecz ich nie ma
Chore przyjaźnie w porę błaźnie ogarnij to pech istnienia
Dwa zero dla mnie mam swoją armię i fajnie jest
Twoje istnienie traktuję tu zero jedynkowo
A jeśli kiedyś kurwa klaunie olałeś mnie
Wiń siebie sram na Ciebie bezwarunkowo
Kurwo
Tu nie ma miejsca na pretensje przecież to na nic
Maniery na bok w złym guście pretensjonalizm
Nauczyłem się że jak chcesz więcej to wyszarp
Prawo jungli liczy się lwie serce jak Ryszard z Klanu
Gdy wokół burdel to trzeba jaja mieć
Antykoncepcja na życie tutaj to zalać się
W trupa i starać się nie upaść na glebę
Skumasz jak skapniesz się że słuchasz sam siebie
I nie ma tego złego co by nie mogło być gorsze
A jak jeszcze tego nie widzisz to musisz dojrzeć
Nie jeden się sfilmował teraz mu przykro
Bo jedno mówił drugie robił a winił synchro
Jak jesteś głupi i nie wiesz do czego dążysz
To na dzień matki kwiaty stawiaj obok kobiety w ciąży
No bo trzeba żyć umieć wstyd tu jest gnić przecież
Jak to spierdolisz no to winszuję wiń siebie