Refleksje Firmowca
Wychowany na ulicy wszystko dobrze pamiętam
Szczególnie dni w których trafić mogłem na cmentarz
Droga kręta szukam szczęścia bo drobne mam w kiermach
To nie "Gangsta's Paradise" ale polska gangsterka
Jazda ostra na patentach faza mocna szlak na skrętach
Strach nas nie znał i kopała czasem karma nieugięta
Ciężki przedział wierz mi wena z kwasem drama stresu pętla
Nie tak często wtedy jak dziś lamom zwieracz w jęku pękał
Każdy z nas walczył o inny świat
Jedni dla siebie a drudzy dla mas
Kiedy blask miast świateł leci en face
Nie daj mu ogłupić się bracie w zdrowiu trwaj
Jestem artystą i kroczę drogą mglistą
Bo nie chcę zostać glistą która chce dostać wszystko
Zasięgi widowisko psychoterapeuta
Ci sami zetną głowę co całują nas po rękach
Hardcore dolina krawiectwo lekkie
Adrenalina i braterstwo miejskie
Hip hop Firma świadectwo szczere
Poznałem ulicę wtedy w tą drapieżną erę
Uliczna rodzina ryła nam dekiel
Szybkie ustawki przez 3310
Zahartowały mnie czasy bądź pewien
Przekaz daję dziś byś poleciał po marzenie
Nowa moda nowe czasy i niby nowa mentalność
Ale nadal każdy chce tylko aby go kochano
I nadal syfem dokarmiany siebie a dojrzałość
Wymyka nam się i lecimy na całość
Ego i duma buntują nam przeciw sobie
I wszyscy bladzi na twarzy jak w „Legionie" Margot Robbie
A robię bekę insektem z defektem przecież nie jestem
Jestem człowiekiem tym bratem na bakier z prawem grad przestępstw
To niepotrzebne mi dzisiaj właściwie niedorzeczne
Pierdolę mękę udrękę karierkę i kaskaderkę
Bo na właściwym piętrze jestem dawno nie w lesie
Bo zapodaję ten rap z gestem lirycznym mieczem
Ponadczasowe dzieła wieczne ty dziś ich echem
Przez moje życie wena biegnie myśli i serce
Hardcore dolina krawiectwo lekkie
Adrenalina i braterstwo miejskie
Hip hop Firma świadectwo szczere
Poznałem ulicę wtedy w tą drapieżną erę
Uliczna rodzina ryła nam dekiel
Szybkie ustawki przez 3310
Zahartowały mnie czasy bądź pewien
Przekaz daję dziś byś poleciał po marzenie