Jesień (feat. René)

Bartek Biały

Tu automatyczna sekretarka Kuby Brennera
Po sygnale zostaw wiadomość
Kuba, wiem, że nie ma cię w tej chwili w domu, że poszedłeś na egzamin
O cholera!
Dlatego wybrałam taką porę, bo muszę ci powiedzieć coś ważnego...
Zasuwam zamek
Zasuwam w trasę, wam
Zaufam zawsze, jak
Zarzucam traczek
Zaburzam ścianę czwartą
Z rapu mam płacę marną
Ale nie płacze z mamą
Twój ulubiony raper to maminsynek
Znów umoczony płaczę, bo spalił płytę
Ja urodzony raper, by zbawić rynek
Brak urojonych pragnień to są ambicję
Legendę, wiesz przecież, napiszę jak Lebron
Nie zmienię się, wiesz to, wie ona, to wiedzą
Się dzieje w letnie dni i
Siedzenie w zimne dni
W parku z pustką w głowie na koncie jak bankrut
Z bójką w obronie na koniec na placu
Z kłódką na moście nas dwoje jak w tańcu
Spokojnie pochłonie wspomnienie
I zostawi brak słów.
Nostalgia pochłania nas,
Ostatnia z ostatnich szans
Przed nami jest cały świat
Wystarczy wyjść z starych krat
Mi starczy dziś waszych kłamstw
Minęło dawno tyle dni
Byle kwit
Nie podzieli nas ziomek
Wpłynęło bardzo wiele barw
Wiele warstw, więc
Znikniemy wam z powiek
I nie wiem bardzo wiele, ale wiem na pewno
Jakie skutki niesie czasem spojrzenie na przeszłość
Boże wiedz, że codziennie boje się, że znikną
Wspomnienia w moim sercu i zostanie nicość
I wierzę, że lepsze też niesie ten świat dni
Choć przecież nie chcę, to wezmę się w garść dziś
Tylko przyszłość się liczy, a ja dzisiaj jak Krzysztof Wielicki
Wespnę się na peak.
Nie chcę żebyś cierpiał, ale nie myślałeś chyba, że będę z tobą na zawsze?
W życiu!
Poznałam kogoś, ma na imię Jarek
Mam wrażenie, że jest moją drugą połówką
Kurwa mać!
Wsiadam jak co dzień, chodź teraz akurat w drodze
Bo wiem, że nie mogę pozwolić sobie, abym oziębł
Bym ziomek stracił zdolność, wyrażania siebie słowem
Chodź człowiek w lustrze, nieustannie modli się, bym poległ
Połowa mnie biegnie, zagryza zęby, stawia krok z krokiem
Druga połowa jej podkłada nogę
I tak poniedziałek znowu dogania sobotę
Wyznaczam deadliny, z których najczęstszy to: potem!
Dowodem tego ta zwrotka, ziomal przyszedł na mój koncert, by mnie poznać
Teraz dogrywam mu flow na numer, bo nadal nie dowierzam, że ktoś oddał
Swój cenny czas, gdy pod sceną stała ludzi dziesiątka
Potem poszliśmy nad Wisłę, gadaliśmy na schodkach
Podczas gdy mogłeś robić tyle innych rzeczy, ty chciałeś mnie bliżej poznać...
Mordzia... nie jestem taki ważny
Pamiętam pierwsze odwiedziny backstage'y
Dobrze pamiętam, jak poznawałem moich idoli
Jedni powitali mnie uśmiechem
Inni traktowali jak człowieka jakiejś gorszej kategorii
Może miał gorszy dzień? Nie wiem
Może po prostu go bolała głowa?
Wtedy nauczyłem się, aby nie robić Boga z człowieka
Tylko dlatego ze umie dobrze rapować
U mnie co dzień na słowach spoczywa niemały ciężar
Szkoła nie ukształtuje tego, czy ziomal się przećpa
Tylko czy zechcę wziąć pożyczkę na Roleksa
A więc zwracam uwagę na to, co wam daje w wersach
Codziennie się potykam, noi co dzień cierpię bezmian
Wiec może, chociaż zdołasz się nauczyć na mych błędach.

Músicas mais populares de Blanko

Outros artistas de Reggaeton