Kim
Był bardzo blisko przecież rozumiał Cię jak brat
Znał Cię na pamięć czasem odczuwasz jego brak
Szlifował kamień naiwnie wierzył w jego moc
Lecz ten prawdziwy diament wypadł mu spod rąk
Żyłaś samotnie chociaż u boku Twego stał
Dał Ci uczucie ostatnią prawdę jaką znał
Było za późno by mógł wykonać jakiś gest
W końcu się poddał lecz nikt nie pytał jak mu jest
Czemu znowu Cię woła dlaczego Cię dręczy
Wyrywa Ci serce wyciera z pajęczyn
Wie dobrze że wrócisz on nie ma litości
Zna Cię do kości do kości
Czemu znowu Cię woła dlaczego Cię dręczy
Wyrywa Ci serce wyciera z pajęczyn
Wie dobrze że wrócisz on nie ma litości
On zna Cię do kości do kości
Chciałaś zawalczyć on wciąż dokładał Tobie trosk
Byłaś odporna na każdy śmiercionośny cios
Wiernie czekałaś choć nie wiedziałaś gdzie on jest
Znów kołysała Cię do snu wilgotność łez
Miał już niewiele i tak niewiele mógł Ci dać
Uciekłaś nocą rano obudził go Twój płacz
Chciałaś być lepsza poczuć się wolna jak we śnie
Nie powiedziałaś mu wszystkiego on już wie
Czemu znowu Cię woła dlaczego Cię dręczy
Wyrywa Ci serce wyciera z pajęczyn
Wie dobrze że wrócisz on nie ma litości
Zna Cię do kości do kości
Czemu znowu Cię woła dlaczego Cię dręczy
Wyrywa Ci serce wyciera z pajęczyn
Wie dobrze że wrócisz on nie ma litości
On zna Cię do kości do kości