Wiersz o tym, jak to czasem chłopaki się gubią
Chłopaki z Bieszczad w mieście stołecznym
A coraz częściej tu zjeżdżają
Oddają się niebezpiecznym
Praktykom i zwyczajom
Chłopaki z Bieszczad tu w stolicy
Żyją jak inni ludzie
Spodnie kupują na ulicy
Jedzenie w samie i fastfudzie
Cieszą się że im idzie gładko
Że dobrze im w zasadzie
Do dziewczyn z Bieszczad dzwonią rzadko
Do matek jeszcze rzadziej
Chłopaków z Bieszczad w stołecznym mieście
Trzyma rzekomo tylko praca
Wy im dziewczyny nie wierzcie
Z miasta w Bieszczady się nie wraca
Miasto chłopaków nie rozpieszcza
Lecz może się pewnego razu
Zdarzyć że grupa chłopców z Bieszczad
Spotka wycieczkę dziewczyn z Mazur
I wtedy do was zadzwonią
Trochę się w mowie plącząc
Powiedzą że to już koniec
Impulsy im się kończą
Chłopaki z Bieszczad w mieście stołecznym
A coraz częściej tu zjeżdżają
Oddają się niebezpiecznym
Praktykom i zwyczajom
Dziewczyny z Bieszczad Stójcie na schodach
Kiedy chłopaki czyszczą obuwie
Nie wypuszczajcie ich bo szkoda
Wierzcie mi wiem co mówię