Ballada o ciotce z Mielca
Martwimy się wielce o ciocie Antosie
Ciocia twierdzi że nad Mielcem przelatują Łosie
Nasza droga ciocia ma policzki blade
Twierdzi że raz leciał bocian a nad ním Dromader
Proszę taty Proszę mamy Proszę obcych i rodaków
Nie mieszamy Nie mieszamy w jednej gałce smaków
Proszę taty Proszę mamy może Szwedów i Angoli
Nie mieszamy Nie mieszamy bo łeb strasznie boli
Cioteczka poczciwa wieczorami placze
Bo mąż w domu rzadko bywa jest oblatywaczem
A ciocia na miotle polata posprząta
I ubije jakiś kotlet za piętnaście piąta
Proszę taty Proszę mamy Proszę obcych i rodaków
Nie mieszamy Nie mieszamy w jednej gałce smaków
Proszę taty Proszę mamy może Szwedów i Angoli
Nie mieszamy Nie mieszamy bo łeb strasznie boli
Złocony widelec na serwetce frote
A w pościeli Stali Mielec cioteczka z pilotem
Mąż jak zawsze w pracy sprawdza samoloty
W telewizji trzej dziwacy śpiewają głupoty
Proszę taty Proszę mamy Proszę obcych i rodaków
Nie mieszamy Nie mieszamy w jednej gałce smaków
Proszę taty Proszę mamy może Szwedów i Angoli
Nie mieszamy Nie mieszamy bo łeb strasznie boli