Między Tobą a mną
Niekoniecznie mur ale coś dzieli nas
Coś więcej niż kilometry i czas
Niełatwo nam się tych barier pozbyć
Szczerze mam ich naprawdę dosyć
Nie wiem co Ty o tym sądzisz
Cokolwiek powiesz bądźmy rozsądni
Dobrze wiemy najgorsze są dni
Kiedy obydwoje stajemy się chłodni
To nie czas tylko my burzymy tę miłość
Dobrze nam się żyło gdy nie znaliśmy swych imion
Dziś chciałabym wykrzyczeć cały żal i ból
Znów zacząć od początku niewiele czuć
Ale czas nie pozwala mi budować
Wpatrzona w Twoje zdjęcia spisze twe słowa
Niekoniecznie chcę wracać do tych chwil
Ale chciałabym żyć tak by nie pamiętać ich
Nie znam słów którymi załatamy poszarpane coś
Co między nami było znikało dawało się we znaki
I nie istniało przez jakiś czas i
Nie wiem po co wraca w obieg
Biorę od Ciebie chcę dawać Tobie
Jedno ciepłe słowo wypowie
Co runą przeszkody świat stanie otworem
Chcę złapać wspomnienia w jeden słoik
Ulepić z nich siebie spojrzeć na nie i nic nie mieć
Bo czasem tym co mam nie potrafię się dzielić
I gubię myśli gdy nie dajesz nic od siebie
Twoja obecność zmienia mnie na lepsze
Bezczynnie przyglądałam się jak umiera w nas szczęście
Wysłuchaj daj mi się wysłuchać Czujesz
To mój oddech rozgrzewa Twoje serce
Jeśli masz nigdy nie pozwól cierpieć swej kobiecie
Niech tylko ona będzie obiektem Twoich westchnień
Jest źle bo rządzą mną emocje
Nie mów że nie mam uczuć bo kocham dwa razy mocniej
Gubię oddech żyję coraz mniej rozsądnie
Bez presji by zbudować idealny związek
Uczyłeś mnie częściej niszczyłeś od środka
Nie gram na emocjach a czuję się od Ciebie gorsza
Nie tak szybko jestem realistą wiesz
Chęci to nie wszystko żeby było jak chcesz
Musimy od nowa zacząć budować to
Ale wszystko kończy się na słowach
Wciąż chcę wziąć Cię pod rękę spacerować
Uśmiechnij się i przestań się chować
Proszę i Tobie i mnie jest tego mało
Zacznijmy układać klocki w całość
Powiedz że mnie kochasz ja poudaję że Cię pragnę
Nawet chemia między nami nie działa tak jak dawniej
Znów składasz obietnicę znam to na pamięć
Kochanie dzieliłam z Tobą sny wiem kiedy kłamiesz
Znów ze złości cała się trzęsę dokąd wychodzisz
Czy nie widzisz że cierpię
W tym związku duszę emocje gubię siebie
Muszę zadbać o przyszłość w której nie ma Ciebie
Masz mnie dosyć chcesz pozbyć się mnie
Czy na pewno wtedy przestaniesz cierpieć
Nie wiem Ty sama nie masz pewności
Na przyszłość bądźmy bardziej ostrożni
Może możesz jedną szansę mi dać
Jedną ostatnią zanim każesz mi spadać
Zaraz może pogadamy co
O tym co umiera między Tobą a mną